Tak. Choć to kwestia definicji słowa „wszystko”. Dla większości ludzi oznacza, konieczność posiadania każdej rzeczy, miejsca, osoby, okoliczności, a nawet władzy.
Taka definicja sprawia wielki życiowy zawód wielu osobom. Chcą mieć bowiem to, co zupełnie jest im nie potrzebne. Zbyt często chodzi o karmienie własnego ego, udowodnienie czegoś sobie i innym, albo rywalizacja o ilość dla samej ilości. Taka pazerność i chciwość może nigdy się nie skończyć. Wprawia to w złość, złe samopoczucie, a nawet rezygnacje i depresję. Bywa, że doprowadza do agresywnego działania, które za wszelką cenę pozwoli osiągnąć to, czego nie mogli mieć. Jedynie dla samego faktu posiadania.
Życie w poczuciu ciągłego braku wynika z porównywania się z innymi. Tymi, którzy pozornie mają więcej. Jest też wynikiem braku jasno określonych celów, ale też brakiem wdzięczności za to, co już się posiada.
Posiadanie samo w sobie nie ma nic złego. Daje często poczucie szczęścia i pewnego statusu społecznego. Zbyt często jednak zmienia obraz świata, życia i samego siebie. Nie ma tez nic złego w wyznaczaniu sobie kolejnych celów i wchodzenia na wyższy poziom zasobności.
Do wszystkiego potrzeba jednak zrozumienia samego siebie i zdefiniowania „wszystkiego” dla siebie. Ono dla każdego człowieka powinno być inne. Wszystkim może być miłość, rodzina, zdrowie, finanse, praca czy podróżowanie.
Najważniejsze jednak, aby to wszystko odzwierciedlało rzeczywiste potrzeby i możliwości danego etapu życia. Można bowiem mieć wszystko to, na co jesteśmy gotowi. Nie trzeba więc zawsze posiadać nadmiaru, który nam nie służy. Zbyt często działa odwrotnie, co w rezultacie prowadzi do marnotrawienia lub zalegania niepotrzebnych rzeczy, sytuacji lub ludzi. Wówczas życie zamiast dawać szczęście i lekkość przygnębia ludzi jeszcze bardziej, jakby ciążyło im ich własne „wszystko”.
I nie chodzi tu o minimalizm. Nie ma tu konieczności popadania ze skrajności w skrajność. Istnieje bowiem potrzeba zrównoważonego działania i decydowania o każdej części naszego życia. Wyboru między niedoborem a nadmiarem. Braniem tego co potrzebne i konieczne. Tak, aby czuć spełnienie i lekkość.