Zawdzięczamy sobie tak wiele, ale to wciąż za mało. Z jakiegoś powodu mamy przekonanie, że innym zawdzięczamy więcej. Jednak gdy przyjrzymy się temu z perspektywy czasu i bez emocji, to okazuje się, że wcale tak nie jesteś.

Owszem bywają momenty, które można przypisać innej osobie, jako tej, która miała wpływ na przełom w naszym życiu. Dobrze jest być im wdzięcznym, ale to my ostatecznie podejmujemy decyzję i działamy, aby ta zmiana się dokonała. Z jakiejś fałszywej skromności, przez kolejne lata „wielbimy” taką osobę, choć często już dawno nie ma je w naszym otoczeniu lub nie było jej, gdy naprawdę była potrzebna.

Z jakiegoś powodu chcemy mieć swojego własnego superbohatera. Naszymi historiami budujemy niezwykły obraz tej osoby, aby rangą przebiła wszystkich innych.

Zabawne. W tym samym czasie ktoś inny widzi w nas superbohatera, bo widzi nasze dokonania, walkę, podnoszenie się z porażek i uśmiech na twarzy.

Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele sobie zawdzięczasz, bo nie jesteś ze sobą szczery. Nauczono Cię, że tak nie wypada. Zobacz tragedię takiego myślenia, w którym oddajesz siebie innym, aby tylko ktoś nie pomyślał, że się wywyższasz lub brak Ci skromności. Walić to.

Rób to wszystko dla siebie, a nie dla poklasku. Rób to w ciszy, bo inaczej zderzysz się z chaosem i niezrozumieniem albo kpiną ze strony tych, którzy sami niewiele zrobili. Po co Ci hejt i ataki zgorzkniałych ludzi, którzy tylko odbierą Ci radość z tworzenia życia na własnych zasadach.

Jestem przekonany, że zawdzięczasz sobie wszystko.